Tylko dla hazardzistów - wywiad
Ktoś powiedział kiedyś, że moda to poemat stworzony z kreatywności i... cyfr, bo bez nich zapominamy, że to jednak biznes. Ale dopiero w połowie XX wieku należycie doceniono również znaczenie kreatywności. Wtedy też wzięli ją pod lupę naukowcy.
Pionierskie opracowania jej doniosłej roli w produkcji i sprzedaży towarów zawdzięczamy amerykańskiemu nobliście – badaczowi pracującemu na styku ekonomii, socjologii i psychologii – Herbertowi Simonowi. Jego śladem wkrótce podążyliinni, bo okazało się, że to kreatywność decyduje o konkurencyjności produktu. Determinuje rynkowy sukces bardziej niż koszty produkcji, technologie i innowacje. Lecz pół wieku temu nadal postrzegano ją w kategoriach romantycznych. Stanowiła oznakę geniuszu, boski dar. Tylko osoby natchnione tą szczególną mocą zdolne były tworzyć rzeczy wyjątkowe.
Obecnie skłaniamy się ku poglądowi, że kreatywność polega na szczególnej umiejętności rozwiązywania problemów. Co ciekawe, nierozerwalnie łączy się z miejscem i czasem.Innymi słowy, jest specyficzna dla konkretnego pokolenia, pracującego w konkretnym miejscu. Wypływa z jego dziedzictwa kulturowego, obyczajów i doświadczeń. Skoro to kreatywność w końcu zadecyduje o być albo nie być każdej autorskiej marki modowej, przyjrzyjmy się jej kondycji u nas.
Czy polscy projektanci sprostają konkurencji na rynku najbardziej wyspecjalizowanych, bo powstających na bazie twórczości, towarów? Jest paru, którym się udaje. Zaistnieli w branży poza Polską, a ich kreatywność, przejawiająca się w estetyce, designie, oryginalności funkcji i organizacji produkcji, zyskała uznanie.
ARKADIUS, TOMASZEWSKI, STRÓŻYNA
ARKADIUS – choć przez modowy firmament przemknął jak kometa, świecił blaskiem tak jasnym, że na stałe wpisał się na karty historii polskiej mody. Sukces niewątpliwie zawdzięcza kreatywności, a szczególnie jednemu jej aspektowi – gotowości do ryzyka. Arkadius zastrzega, że z modą, także polską, nie jest na bieżąco, jednak podjął wyzwanie i prześledził to, co dzieje się w kraju. Pomogli znajomi i internet. – Byłem bardzo miło zaskoczony, widząc, że polska moda się budzi. Młodzi w końcu zaczynają robić coś ciekawego – twierdzi. Z 20 marek, które mu sugerowano, wybrał cztery z potencjałem wróżącym sukces – Kamila Gawrońska-Kasperska, Anniss, Joanna Paradecka i UEG.– Ważne jest, aby młodzi designerzy nie kierowali się trendami i nowinkami, gdyż tylko indywidualność pozwoli im się przebić. Muszą pamiętać, że lepiej inspirować się sztuką, naturą czy architekturą, niż tym co robi Rick Owens, Rei Kawakubo czy Alexander Mc Queen. Jeżeli uwierzą w swój talent i wyobraźnię, mogą stworzyć nową Polską Modę, której styl będzie się odróżniał od tego, co już powstało. Mam ogromną nadzieję, że chociaż część z tych młodych zdolnych ludzi zrozumie, że nie należy zwracać uwagi na to, o czym rozpisują się tanie tabloidy, czy nawet niektóre magazyny mody. Wypracowując swój styl, kierujcie się własnym instynktem – dodaje. To niezwykle istotna rada. W branży, w której dostęp do cudzych pomysłów jest swobodny i nieograniczony, najłatwiej pójść na skróty.
DAWID TOMASZEWSKI, który na wstępie zaznacza, że nie czuje się powołany do ocen, bo koniec końców postrzega świat subiektywnie mówi: – Polski rynek mody w ostatnich latach zaczął się prężnie rozwijać. Nie raz spotkałem się z ciekawą awangardą... Nie uważam jednak, aby polską modę wyróżniała obecnie jakaś wspólna cecha. Jest szalenie różnorodna, trendy przeplatają się. Natomiast nie podoba mi się to, że niewielu polskich projektantów odnosi się do tematu sezonowości. Po pokazie w Paryżu rynek zasypia, a w świecie mody niewiele się dzieje – mówi Tomaszewski, zwracając uwagę na jeszcze jeden czynnik ściśle związany z kreatywnością – towarzyszące jej emocje. – Jestem pesymistycznie nastawiony do szerzącej się wśród projektantów zazdrości. Częściej nawet widocznej u celebrytów, którzy coraz liczniej otwierają marki pod własnymi nazwiskami, nazywając się rzemieślnikami... Podając przykłady kreatywności polskich projektantów, Tomaszewski wymienia kolekcje Łukasza Jemioła – piękne rzeczy pozbawione zbędnych elementów, oraz Tomasza Ossolińskiego. – Mimo wszystko cieszy mnie ogólne poruszenie, to że powstają nowe marki. Pozwólmy im swobodnie się rozwijać. Marka nie powinna funkcjonować tylko dzięki sponsorom, trzeba wychodzić poza butiki, pojawić się w multibrandach – zauważa. Prognoza na przyszłość? – Dajmy się zaskoczyć! Póki co projektanci muszą się dostosowywać do rynku międzynarodowego, a ten od kilku lat funkcjonuje wspaniale...
Trzeci głos – KRZYSZTOFA STRÓŻYNY, również brzmi optymistycznie – Wróżę polskiej modzie bardzo dobrze i jestem przekonany, że będzie rosnąć w siłę. Świetnie byłoby zobaczyć śmielsze koncepty, kolekcje. Mam nadzieję, że moda w Polsce otworzy się na konstruktywną krytykę, to może jej bardzo pomóc. Mamy znakomite zaplecze techniczne: technolodzy, konstruktorzy, krawcowe, krojczy. Powinniśmy dbać o to, żeby ich wiedza i doświadczenie były przekazywane. Natomiast projektanci mogliby popracować nad profesjonalnym podejściem do produktu. Krzysztof Stróżyna wyróżnia dwójkę kreatywnych projektantów – Anię Kuczyńską i Roberta Kupisza.
NOWA FALA
Kreatywność ma kapryśną naturę, przechodzi fazy wzrostu i stagnacji. Każde pokolenie twórców mody wkracza na scenę z olbrzymią energią, która po osiągnięciu apogeum stopniowo słabnie. Pionierów zastępują epigoni, a tych następna generacja wyposażona w świeże pomysły na przekucie nowych czasów w nowe produkty. Biorąc pod uwagę opinie Arkadiusa, Dawida Tomaszewskiego i Krzysztofa Stróżyny, można stwierdzić, że polska moda jest na fali wznoszącej. Kreatywność ma głos. A trzeba wiedzieć, że do rozwoju potrzebuje sprzyjających warunków, ożywczej pasji, twórczego fermentu, nieskrępowanej wymiany myśli i różnorodności inspiracji. Jednak, jeśli wierzyć słowom młodych projektantów, otwartość na wszystko, co nowe i oryginalne ogranicza się głównie do kręgu designerów, tworzących autorskie marki niejako w opozycji do otoczenia.– Młody projektant dysponuje u nas ograniczonymi możliwościami rozwoju. Boryka się z organizacją pokazów, niedofinansowaniem, brakiem sponsorów – mówi Kamila Gawrońska-Kasperska. – W takich warunkach kreatywność szybko się wypala. A przecież powinna ją cechować lekkość, świeżość, powinna być zabawą, a nie obowiązkiem i udręką. Joanna Paradecka dodaje – Rynek boi się nowości, ludzie wolą wtapiać się w tłum, niż zwracać na siebie uwagę. Kreatywność zbyt eksponowana nie pomaga w sukcesie komercyjnym. Postrzegana jest raczej jako dziwactwo, a nie coś godnego podziwu. Polski klient nie jest jeszcze w pełni gotowy na kreatywny design – podsumowuje swoje dotychczasowe doświadczenia. W podobnym tonie wypowiada się Anna Syczewska, założycielka marki Anniss – Polską modę zalał street wear w dzianinowym wydaniu. Gdyby zebrać te wszystkie rzeczy i pozbawić je metek, trudno byłoby stwierdzić, czyjego są autorstwa. Jednak „dresy” świetnie się sprzedają. Choć potencjał wśród marek jest duży, to na prawdziwą kreatywność nie ma jeszcze u nas odbiorcy. Te opinie potwierdza Kamila Gawrońska-Kasperska, stwierdzając, że pójście w markę street lub basic nie służy kreatywności.
– Nie mamy wielu kreatywnych marek – po chwili zastanowienia mówi Łukasz Jemioł. – Większość tych reklamujących się jako modowe, naprawdę nastawiona jest tylko i wyłącznie na kopiowanie. Nie wychodzi poza ramy bezpiecznej sprzedaży, a przecież marka kreatywna musi umieć zaskoczyć. Kiedy próbuję na szybko dać jakiś pozytywny przykład przychodzi mi do głowy tylko Nenukko. Oni mają swojego klienta i dają mu produkt, który jest jakiś. Wyróżniają się oryginalnymi sesjami zdjęciowymi, kolaboracjami.
Właśnie po raz kolejny powróciła teza Simona, że kreacja jest zajęciem dla hazardzistów, ze wszystkim płynącymi z podejmowania ryzyka konsekwencjami. Jednak nie ma odkryć bez pójścia pod prąd, przeciwstawienia się utartym schematom, a korzystanie z cudzego dorobku nie zapewnia na dłuższą metę konkurencyjnej przewagi. Co za tym idzie, polski rynek, aby nadążać za konceptami projektantów, powinien zacząć ryzykować. Do głosu muszą dojść hazardziści. Według Kamili Gawrońskiej-Kaperskiej, kreatywności powinna towarzyszyć umiejętność obserwacji. Młodzi twórcy mody mają oczy szeroko otwarte i dojrzeli ryzykantów... w osobach swoich rówieśników. – Coraz częściej zdarzają się wyjątki, które potrafią błysnąć na tle bladego melanżu – mówi Syczewska. – Młodzież nie boi się eksperymentów z modą, nie ma kompleksów. Jestem dobrej myśli – stwierdza z kolei Joanna Paradecka.
SATYSFAKCJA GWARANTOWANA
„Wcielenie kreatywności w życie” w branży polskiej mody bywa tak niewdzięczne, że grozi trwałym zniechęceniem. Wielu projektantów poddaje się niedługo po starcie. Jednak determinację do pracy podsyca sama kreatywność. Jedną z niespodzianek, jakie w sobie kryje, jest olbrzymia satysfakcja z pracy. Dostarcza radości tworzenia, która bywa, że wynagrodzi poniesione ofiary oraz brak wymiernej gratyfikacji finansowej. Pewnie doświadczyła jej Kamila Gawrońska-Kasperska, bo opisała kreatywność jako „stan umysłu, któremu towarzyszy wrażliwość, umiejętność inspirowania się w sposób naturalny i niewymuszony, a jej wynik powinien zaskakiwać, być swego rodzaju novum”. Inaczej scharakteryzowała ją Anna Syczewska: „nieustanne parcie naprzód, przekraczanie granic, modyfikowanie, bycie w ciągłym ruchu, zachowując przy tym wierność sobie, czyli tak zwany styl marki”. Początkujących w branży powinno podnieść na duchu zdanie zaczerpnięte z prac współczesnych ekonomistów: „twórcza własność intelektualna, zawarta w produkcie mody, wypiera pod względem znaczenia składniki materialne”. A zasoby ludzkiej kreatywności, w przeciwieństwie do surowców, są niewyczerpalne. Dbając o jej rozwój, nie zapominajmy też o rozwiązaniu problemu ochrony własności intelektualnej. Rosnąca w cenę kreatywność, pobudza do kopiowania. A to jest niezwykle opłacalne, bo bezkosztowe.
Wywiad przeprowadziła Monika Zieleniewska, Rynek Mody, źródło